Sposób na Leszcza – Jezioro Wonieść
Wczesny poranek 23.07.2015r. Wędkuję z łodzi na jeziorze Wonieść. Jest piękna bezchmurna pogoda, temperatura od rana. ok. 20’C.
Spróbuję dziś znaleźć „sposób na leszcza”. 🙂 W jeziorze Wonieskim są bardzo duże leszcze, niestety coraz rzadziej słyszy się o łowionych dużych egzemplarzach tej ryby.
Fakt jest taki, że nie są to czasy 20 lat temu gdzie często łowiono piękne okazy a leszcze o wadze 3–4 kg nie były rzadkością. W dzisiejszych czasach tych ryb(tych większych oczywiście) jest znacznie mniej i stały się jakby bardziej ostrożne.
Nie mam możliwości nęcenia kilkudniowego, dlatego skupiłem się na jednodniowym wypadzie.
Na dzisiejsze wędkowanie nie tworzyłem żadnej specjalnej mieszanki zanętowej. Postanowiłem nęcić ciężką mieszanką gotowanych ziaren pszenicy, grochu i kukurydzy. Całość namoczyłem w płynnej melasie w celu nadania słodkiego posmaku, za czym leszcze przepadają. Na wstępne nęcenie wrzuciłem 3 kule smużącej zanęty, tylko po to aby zrobić trochę szumu w łowisku i zainteresować ryby. Na dnie położyłem „dywan” z mieszanki ziaren którą opisałem powyżej.
Zestawy przygotowałem pod leszcza, przypony 50cm, 0,12 i 0,16mm i odpowiednio haki 12 i 10. Spławiki przelotowe o wydłużonej antenie, 2-2,5g.
Przynęty to różne kompozycje czerwonych i białych robaków, oraz grochu i kukurydzy.
Wędkowanie rozpocząłem o 4.15. Zestawy ustawiłem w taki sposób, iż przypony leżały w całości na dnie łącznie ze śruciną sygnalizacyjną a obciążenie główne z oliwką ustawione nad dnem. Dzięki temu ryby nie czują tak dużego oporu i łatwiej skusić ostrożne ryby do brania.
Na pierwsze branie czekałem ok. 15min. W podbieraku zameldował się leszcz ok. 0,5kg. Następnie kilka pięknych płoci i pojawiły się krąpie. Postanowiłem zmienić haczyki na większe i założyć większe przynęty, chciałem w ten sposób wyeliminować brania drobnicy. Faktycznie brań było mniej ale ryby były większe. Złowiłem kilka ładnych leszczy. Ok. 7.30 miałem bardzo delikatny i powolny odjazd na zestawie z grochem i czerwonym robakiem. Po zacięciu poczułem spory opór, ryba zaczęła wybierać żyłkę z kołowrotka, udało się ją zatrzymać przed samymi trzcinami i skierować w stronę jeziora. Co odzyskałem trochę żyłki na kołowrotku to ryba wybierała ją z powrotem. Po ok. 10min miałem ją w pobliżu łodzi, wiedziałem, że to nie leszcz ponieważ ryba była zbyt silna i murowała ciągle przy dnie. Chwilę później ryba się wypięła! Zrobiłem szkolny błąd, gdy schyliłem się po podbierak pochyliłem również wędkę co poskutkowało zluzowaniem żyłki…a co dalej już wiadomo.
Wędkowanie zakończyłem ok. 8.30 ponieważ zrobił się straszny upał i ryby przestały brać.
Mój sposób na leszcza okazał się skuteczny, złowiłem kilka ładnych leszczyków, co prawda tych dużych okazów nie udało się złowić. Może gdybym nęcił przez kilka dni, przyzwyczaił bym większe ryby. Z wędkowania jestem zadowolony, żałuję tylko straconej ryby ale czasami tak bywa. Trzeb wyciągnąć wnioski i próbować dalej.
Bajerancki opis, napisz coś o Jezierzycach 🙂